Mówi się, że jedne z najciekawszych odkryć często są dziełem przypadku… i chyba jest w tym twierdzeniu sporo prawdy bo właśnie przez przypadek odkryłem slow jogging. Oczywiście nie ja wynalazłem tę technikę bo zrobil to japoński profesor Hiroaki Tanaka, ale za to ja na własnej skórze postanowiłem sprawdzić czy truchtanie w tzw. tempie niko niko rzeczywiście działa. Żeby było jeszcze ciekawiej sprawdziłem też czy da się biegać w ten sposób w domu. Oto moja opowieść.
A może zamiast czytać o slow joggingu chcesz o nim posłuchać? Nagrałem o tym film na YouTube.
Na ideę slow joggingu trafiłem zupełnie przypadkowo w trakcie przemierzania przepastnych zasobów internetu. Już nawet nie pamiętam dokładnie co przemówiło do mnie w pierwszej kolejności – okładka książki, intrygujący tytuł czy jej atrakcyjna cena, a może wszystkie te rzeczy na raz? Jakkolwiek było, teraz to już i tak nie ma znaczenia, ważne jest to że zakup niewielkiej broszurki stał się początkiem fascynującej przygody. Książka którą mam na myśli została wydana pod tytułem „Slow jogging – japoński sposób na bieganie, zdrowie i życie” przez wydawnictwo Galaktyka przy współpracy z producentem zdrowej żywności firmą Sante.
Czym właściwie jest slow jogging?
Jeśli miałbym krótko podsumować slow jogging to byłoby to truchtanie przy każdej możliwej okazji w tempie nie powodującym zmęczenia, tzw. niko niko. To oczywiście duże uproszczenie, ale w sumie dość trafnie oddaje czym idea takiego biegania jest. Piękno tego podejścia polega na tym, że można zacząć praktycznie w dowolnym wieku i zupełnie bez kondycji. Tutaj pozwolę sobie tylko zasugerować, że zanim zaczniesz koniecznie skonsultuj się ze specjalistą tym bardziej jeśli masz podejrzenia lub obawy związane z twoim stanem zdrowia. Jak wiadomo sport to zdrowie, ale ważnym jest by znać swój organizm i wiedzieć czy nie występują żadne przeciwwskazania do praktykowania takiej formy treningu.
Slow jogging powstał w Japonii a u jego źródeł leży czysta nauka, nie ma tutaj miejsca na opowieści „oświeconych trenerów” czy wymysły jakichś szarlatanów – ot matematyka i biologia oczywiście! Japońscy naukowcy powołali ośrodek zajmujący się szczegółowymi badaniami nad tą techniką biegania zatem wszystkie podejrzenia i przewidywania związane z jej stosowaniem ustąpiły miejsca dokładnej i skrupulatnie zweryfikowanej wiedzy, często wręcz matematycznej i to w dosłownym znaczeniu – w treści książki znajdziesz także wyliczenia potwierdzające skuteczność slow joggingu.
Powiedz dość wymówkom
Posłużę się tutaj moim przykładem: lata zaniedbań, siedzący tryb życia i treningi tylko przy sprzyjającej pogodzie no bo smog, zimno, deszcz a nawet pandemia – każda wymówka jest dobra, prawda? Skoro czytasz ten tekst to podejrzewam, że twoja historia może wyglądać podobnie. Takie podejście sprawiało dotychczas że wraz z ciepłymi wiosenno-letnimi miesiącami rozpoczynała się moja dość nierówna walka o poprawę kondycji tylko po to by w te jesienno-zimowe zaprzepaścić wszystko co udało się osiągnąć. Efekt? Za każdym razem kiedy zaczynałem znów brać się za siebie zadyszka już po 5-10 minutach treningu, auć!
Skoro slow jogging to powolny trucht, skoro mam w domu trochę wolnej podłogi to dlaczego by nie spróbować biegać w domu? Jak pomyślałem tak zrobiłem stwierdzając przy tym, że jednym zgrabnym ruchem pozbywam się większości wymówek no bo w domu niestraszna przecież pogoda, temperatura, jakość powietrza, nawet nigdzie nie trzeba wychodzić. No żyć nie umierać!
Efekt? Dziś bez problemu zaliczam 30 minutowy trening, Może to nadal nie jest spektakularny wynik, ale efekty mówią same za siebie. Biegając średnio co drugi dzień (oczywiście czasem nadal z przerwami na lenistwo, regenerację itd.) w trzy miesiące stosując tylko tę technikę udało mi się schudnąć 3 kg i to przy założeniu że praktycznie nie zmieniam swojej diety. Pilnuję się bardziej ale nie odmawiam sobie rzeczy na które mam ochotę. Byłbym zapomniał! Od biegania po domu nie zakręci ci się w głowie wystarczy kilka metrów podłogi – tempo w którym się poruszasz jest na tyle niewielkie że błędnik spokojnie „ogarnia”, wiem co mowię.
Technika jest ważna!
Zagłębiając się w świat slow joggingu odkryłem też że całe życie biegałem źle. Pozdrawiam wuefistów! Biegałem lądując na płaskiej stopie albo na pięcie, klucz to technika – lądując na śródstopiu sprawiamy że anatomia naszego ciała działa jak amortyzator łagodząc efekty stąpania po ziemi. W internecie bez problemu znajdziesz informacje na temat tego jak biegać we właściwy sposób – zobaczysz, twoje stawy podziękują ci za to odkrycie szybciej niż myślisz.
Maraton uśmiechu
W sumie śródtytuł powinien brzmieć „maraton z uśmiechem” okazuje się bowiem, że regularnie stosując slow jogging można przygotować się nawet do… maratonu! Mam tutaj na myśli oczywiście kwestie wydolności organizmu i mięśni, w każdym razie to już solidne podstawy do tego by z czasem zadbać także o odpowiednie tempo. Jest więc o czym marzyć, prawda?
Jeśli zastanawiasz się co ludzie pomyślą to spieszę z odpowiedziami. Czy rodzina i znajomi dowiadując się o tym że biegam po domu myśleli, że oszalałem – oczywiście! Czy nadal tak myślą? Mam nadzieję, że nie! W każdym razie widzę że o ile wcześniej traktowali slow jogging jako kolejny z moich szalonych pomysłów tak teraz przyglądają się tematowi z umiarkowanym zainteresowaniem, a część z nich – głęboko w to wierzę – wkrótce zacznie odkrywać uroki truchtania z uśmiechem w tempie niko-niko. Ty też powinieneś!
Żródło grafiki z nagłówka: Unsplash Hunter Johnson