Rada dla początkujących… i nie tylko

Ostatnio naszła mnie taka refleksja, że bycie początkującym w jakiejkolwiek dziedzinie to naprawdę trudna sprawa. Cokolwiek robisz i w którymkolwiek kierunku nie spojrzysz, wszystko wydaje się takie mało zrozumiałe, nieoczywiste i trudne. 

Jeśli nie chce Ci się czytać tego wpisu, to przesłanie zawarte w jego treści możesz obejrzeć również w formie wideo. Nie zapomnij zasubskrybować kanału! :)

Ktoś kiedyś określił początkową fazę nauki czegokolwiek mianem „spaceru przez ciemną dolinę”. Trudno odmówić słuszności temu stwierdzeniu, tym bardziej, kiedy nad głową zbierają się czarne chmury znużenia, zmęczenia i irytacji wynikających z tego, jak mało jeszcze w danej dziedzinie wiemy. To chyba najtrudniejszy moment drogi, bo łatwo wtedy poddać się i zaniechać dalszej wędrówki. Dlaczego o tym piszę i jaki ma to związek z radą dla początkujących filmowców? Pozwól, że podzielę się z Tobą moim spostrzeżeniem, robię to też dlatego, żebym w momentach kryzysu mógł tutaj wracać po kolejną dawkę motywacji i energii do pracy. 

Najgorsze, co możesz sobie zrobić, to… zrobić sobie przerwę!

Brzmi banalnie, prawda? W istocie takie jest, czasem jednak, żeby uzmysłowić sobie elementarne prawdy, potrzebujemy powiedzieć je na głos lub usłyszeć od kogoś innego. Wiem, co mówię, bo to spostrzeżenie wynika wprost z moich własnych doświadczeń. Regularne pisanie bloga, nagrywanie filmów na YouTube, poznawanie dziedziny, o której dotychczas nie miało się zielonego pojęcia (jak wiesz w moim przypadku to filmowanie smartfonem) są zadaniami czasochłonnymi, wymagającymi ogromnej dawki motywacji oraz samozaparcia. Łatwo będąc przytłoczonym ilością zadań do wykonania, zechcieć zrobić sobie przerwę. Taką króciutką, maleńką, niewinną. Wszystko jest w porządku, jeśli ta przerwa rzeczywiście trwa krótko, zbierasz energię do działania i dalej podążasz swoją ścieżką. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy ta niewinna przerwa zaczyna rozciągać się w czasie i trwa tak kolejne dni, a Ty zamiast zbierać w sobie energię do działania, gdzieś po drodze tracisz zapał i radość, jaką dotychczas dostarczały Ci wykonywane niemalże automatycznie zadania. W moim przypadku ta nieproporcjonalnie długa przerwa miała niestety swój widoczny obraz w postaci mniejszej liczby tekstów na blogu, niewielkiej ilości nagranych filmów na YouTube oraz spadku aktywności także na Instagramie. Wszystko dlatego, że krótka przerwa na zebranie energii do działania zamieniła się niepostrzeżenie w długi urlop. Chciałbym podkreślić, że robienie sobie przerw nie jest złe – to normalne, że bywamy czasem zmęczeni, znużeni tematem (nawet jeśli to nasza pasja) lub po prostu tak po ludzku nam się nie chce.

Przerwy są spoko. Nie są za to spoko długie przerwy. Te są zagrożeniem dla Ciebie i Twojej pasji, oddalają Cię od realizacji założonego celu i spełniania marzeń. Powtórzę zatem raz jeszcze: najgorsze, co możesz sobie zrobić, to… zrobić sobie przerwę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *